Stanisław Łopuszyński piątym finalistą Ligi Superbohaterów
8/2/2022, 12:20:00 PM
Kolejny finalista Ligi Superbohaterów "Lata z Radiem" pochodzi z Warszawy. To Stanisław Łopuszyński - klawesynista, pianista, organizator koncertów, także charytatywnych, zaangażowany w wiele inicjatyw artystycznych. Od 26 lutego, czyli niemal od początku wojny, jego życie to jednak przede wszystkim niesienie pomocy Ukraińcom.
Stanisław Łopuszyński to piąty finalista Ligi Superbohaterów "Lata z Radiem" cz. 1 (Lato z Radiem/Jedynka)
Stanisław Łopuszyński to piąty finalista Ligi Superbohaterów "Lata z Radiem" cz. 2 (Lato z Radiem/Jedynka)
Stanisław Łopuszyński to piąty finalista Ligi Superbohaterów "Lata z Radiem" cz. 3 (Lato z Radiem/Jedynka)
Stanisław Łopuszyński to piąty finalista Ligi Superbohaterów "Lata z Radiem" cz. 4 (Lato z Radiem/Jedynka)
Najpierw jeździł do granicy polsko-ukraińskiej, ratował zziębniętych uchodźców, rozwoził ich po Warszawie i Polsce. Później były pierwsze konwoje do Lwowa i obwodu lwowskiego - woził produkty żywnościowe i transportował ludzi do granicy i do punktów recepcyjnych, wykonując kilka kursów dziennie. Pomógł kilkudziesięciu osobom - mamom, dzieciom i osobom starszym.
Bywał na froncie w Donbasie - w Siewierodoniecku, Lisiczańsku, Bachmucie, Siewiersku, Kramatorsku czy Słowiańsku. Zrobił swoim samochodem ponad 45 tysięcy kilometrów, przewiózł dziesiątki ton żywności, wody, leków, środków higieny i chemii gospodarczej dla ludzi, którzy nie mają czasem już nic - wszystko stracili w wojnie z Rosją. Wspiera także kombatantów Powstania Warszawskiego.
Zaczęło się od dziadka
Stanisław Łopuszyński nie kryje, że wiodącym elementem jego życia jest muzyka. Gra na klawesynie i pianinie, w planach jest również gra na trąbce. - Prosto frontu, za każdym razem jechałem na występ - mówi w rozmowie z Agnieszką Ciecierską. Rok temu grał recital charytatywny między Zamościem a Odessą. - Dla Ukraińców, dla Polaków tam mieszkających, dla Mołdawian - wylicza Superbohater "Lata z Radiem". Źródła takiej postawy tkwią w przeszłości.
Wówczas wraz z rodzeństwem odwiedzał dziadka prężnie kwestującego na warszawskich Powązkach. - Dołączyliśmy do niego i przez lata zbieraliśmy bardzo dużo datków - wspomina. Kandydaturę pana Stanisława zgłosiła siostra, Julia, choć pomysłodawcą całego przedsięwzięcia była mama. - Patrząc na jego cotygodniowe wyjazdy na Ukrainę, stwierdziłyśmy, że tym bohaterem dla nas jest. Największe wrażenie na naszej rodzinie zrobił ten upór - słyszymy.
Charytatywny recital i rower
Od kilku lat pan Stanisław współpracuje z placówkami dyplomatycznymi. Do współpracy udało się ostatnio zaprosić polskie jednostki, cztery konsulaty na terytorium Ukrainy: we Lwowie, w Łucku, w Winnicy i w Odessie, a także kilka innych środowisk. - W ten sposób, mój klawesyn podróżował z miejsca na miejsce, równolegle do mojej trasy rowerowej. Prosto z roweru ustawialiśmy instrument i chwilę później grałem recital - wyjaśnia w rozmowie z Polskim Radiem.
Pomoc trafiała na Ukrainę jeszcze przed wybuchem wojny. Polegała na dzieleniu się muzyką i popularyzowaniu wyjątkowego instrumentu, jakim jest klawesyn. - Odwiedziłem Mołdawię, grałem w znanym dziś dobrze Naddniestrzu. Myślę, że jestem jedynym muzykiem, który pozwolił sobie na taką trasę koncertową - zauważa. I dodaje, że z uwagi na korzenie kierunek wschodni uznaje za niezwykle ważny. Udało się w ramach tej akcji m.in. zintegrować środowiska polskie i ukraińskie.
W piekle wojny
Doskonale pamięta moment, w którym po raz pierwszy po wybuchu wojny przekroczył granicę. Choć był to czas wielkiego strachu, każdego dnia wywożono od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. Głównie ze Lwowa. - Wiedziałem, że jesteśmy sąsiadami od wielu lat i jako sąsiedzi otworzyliśmy nasze serca, nasze domy. Ten czas, który poświęcamy, już owocuje wielkim zwrotem w bardzo trudnej historii naszych narodów - nie kryje Stanisław Łopuszyński.
Każdy transport to również szansa, by walczącej Ukrainie dostarczyć pomocy humanitarnej. Od kwietnia, gdy sytuacja na granicach ustabilizowała się, pomoc polega głównie na wożeniu produktów. - Są to dary jak jedzenie, chemia domowa, chemia spożywcza, ostatnio nawet agregaty prądotwórcze - podkreśla gość "Lata z Radiem". Wsparcie dociera m.in. na front, do miejsc, w których zniszczenia są ogromne. Dzięki zaangażowaniu mieszkańcy znów mogą np. uruchomić lodówkę.
Powstanie Warszawskie - pamięć i współczesność
Stanisław Łopuszyński pochodzi z Warszawy. Nie kryje, że w jego rodzinie żywa jest tradycja czczenia rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego. - Mieliśmy powstańców i ja zawsze przyjeżdżam specjalnie do Warszawy, żeby uczestniczyć w obchodach. Organizujemy śpiewy patriotyczne, przyjaciele przynoszą instrumenty. Te piosenki (nie)zakazane są u nas niezwykle ważne - mówi gość audycji. Po raz pierwszy przed weteranami walk o stolicę wystąpił kilka lat temu.
Dziś Superbohater "Lata z Radiem" nie kryje, że pierwszy kontakt z ostrzałem na Ukrainie sprawił, że jego myśli wybiegły ku zdjęciom dokumentującym zniszczoną w Powstaniu Warszawskim stolicę. - Nagle te wszystkie czarno-białe zdjęcia, które widziałem przez całe swoje życie, stały się kolorowe i niestety realne. Blacha, mury poranione przez zabronione bomby kasetowe, zero szyb w oknach. Bardzo to wszystko wstrząsające - nie ukrywa.
Wolny zawód sprzyja pomocy
Gdyby liczyć wszystkie wyjazdy pana Stanisława - zarówno do granicy, jak i poza granicę - nazbierałoby się ich około trzydziestu. To, co zapamiętał, to przede wszystkim niezwykła gościnność spotykanych ludzi. - Dzielą się z nami, innymi kierowcami i wolontariuszami wszystkim, co mają. Goszczą nas we własnych domach, udostępniają swoje łóżka, pokoje. Mimo że często nie ma tam na przykład prądu, zawsze dzielą się tym, co mają np. w ogrodzie - przyznaje.
Tym, co motywuje naszego Superbohatera, jest również fakt, że wiele osób ma bardzo ściśle określone godziny pracy i nie może pozwolić sobie na niesienie pomocy w takim zakresie, jak by sobie sami życzyli. - Ja jestem freelancerem. Jeżeli są koncerty, to oczywiście sobie to wszystko jakoś programuję, ale mam dobór dat, czasem miejsca i dlatego mogę wyjeżdżać na tydzień lub na dłużej - usłyszała Agnieszka Ciecierska. Zdarzało się nawet, że próby przed koncertami pan Stanisław odbywał na froncie.
---
Plebiscyt Liga Superbohaterów "Lata z Radiem" służy pokazaniu osób, które pomagają innym. Nie chodzi o wielkie fundacje i wielkie akcje, ale osoby, które na co dzień bezinteresownie wspierają potrzebujących. Po pracy, po godzinach poświęcają czas innym. Nie patrząc na koszty, bo liczy się dobro. Wojna na Ukrainie pokazała, jak wielkie serca mają Polacy. Przedstawmy tych, którzy niosą pomoc od lat. Tych, którzy wytrwale, cierpliwie wspierają innych. Kandydatów do tytułu można zgłaszać od 6 czerwca do 21 sierpnia. Jeśli chcą Państwo zgłosić swojego kandydata do miana Superbohatera, należy kliknąć TUTAJ.
Pierwszą finalistką została pani Ewa z Wągrowca. Przez ostatnie lata pomagała domom dziecka we wsi Kołdrąb, po 24 lutego swój czas poświęciła również uchodźcom z ogarniętej wojną Ukrainy. Drugim finalistą jest Przemysław Cybulski z okolic Płocka. Już dwadzieścia trzy razy jeździł ze wsparciem dla szkół czy przedszkoli. Teraz szykuje się do kolejnego wyjazdu. Jako trzecią poznaliśmy panią Marię Janikowską, która pomaga mamom samotnie wychowującym dzieci w Domu Samotnej Matki w Łodzi, ale też wielodzietnym rodzinom czy porzuconym zwierzętom. Czwartą laureatką była Zuzanna Kołacz-Kordzińska, która po wybuchu wojny na Ukrainie zaczęła organizować zbiórki żywności i środków higienicznych. Angażuje się też w różnego rodzaju akcje na rzecz dzieci.
***
Audycja: Lato z Radiem
Prowadziła: Joanna Racewicz
Reporterka: Agnieszka Ciecierska
Data emisji: 2.08.2022
Godzina emisji: 9.00-12.00
mg

Powrót